wtorek, 13 grudnia 2011

Poczatki

Wooohoo... ledwo zaczelam bloga, a juz niemalze go zakonczylam. Za dobrze to nie wrozy.

Doktorantem jeszcze nie jestem. Jestem doktorantem poszukujacym, czyli ze stypendium, ale bez labu (czyt. laboratorium). Sytuacja w sume calkiem niezla, jak by na to nie patrzec. A mimo to wciaz sie martwie, ze czas leci, latek juz kilka na karku sie zebralo, a ja taka niezdecydowana.

Skacze wiec z labu do labu - teraz koncze moje pierwsze tzw. lab rotation (czyli pracuje nad malym projektem), w styczniu zaczynam kolejne. Jak mi sie gdzies spodoba moge zostac na dluzej, moge zostac na 3 lata. Mam rok czasu na to skakanie, a potem tylko 3 lata, tylko 3 lata na caly doktorat!

No i znowu.. jak sobie tak pomysle o tym skakaniu, to wszystko wyglada tak bardzo fajnie...Moge sie nauczyc, poznac ludzi... wszystko prawda.. ale ja juz takich projektow sie narobilam podczas mojej magisterki i w koncu chce miec cos swojego. Swoj duzy, prawdziwy projekt. MOJ.

Lab nr 1: super ludzie. Po prostu niesamowici! I to wcale nie prawda, ze Francuzi mowia tylko po francusku. Ja francuskiego ani w zab nie znam, wiec ze mna rozmawiaja po angielsku. Profesor super babka - taka na ludzie, pelna entuzjazmu, poki co 0 problemow.

Projekt. Ok. Ale nie moja dzialka. Non stop siedzenie przed komputerem i analiza danych. Malo eksperymentow (moze na swoim projekcie tez bym cos dostala, ale poki co to nie), 0 modelowania. A poza tym, ja tak bardzo, bardzo chce miec dobra motywacje - czyt. praca nad chorobami.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz