poniedziałek, 31 grudnia 2012

Kryzys

Jakiś czas temu przysiadłam trochę, żeby napisać takiego posta o tym co robię, o tym co mnie interesuje... Bardzo się do niego przyłożyłam. Kiedy w końcu skończyłam przypadkowo wszystko mi się zmazało. Google od razu automatycznie to zmazanie zapisał i nie pozwolił już wrócić do poprzedniej wersji. Zniechęciłam się tym okropnie, nie pisałam, chciałam to rzucić, zacząć nowego bloga, nigdy więcej nic nie napisać - no.. przesadzam oczywiście... Ale faktem jest, że długi czas nic nie napisałam. W końcu zdałam sobie sprawe, że to tak trochę jak teraz mam w pracy. Trochę tak jak jest z doktoratem...

Teraz mam taki czas, że za co się chwytam to mi nie wychodzi. Chciałam skończyć moją analizę przed Świętami Bożego Narodzenia, ale te minęły, a ja końca tej analizy nie widzę. Zniechęcam się przy tym okropnie. Miotam się, próbuję jedną rzecz, potem drugą, wracam do pierwszej, mam już totalnie dość...

I przyznam się, że chociaż widzę, że jest to błędne, to nie wiem jak to zmienić. Nie wiem, która droga jest dobra. Padam. Staram się podnieść. Mój biedny mąż jakoś znosi te zmiany nastrojów, a ja tylko czepiam się tej głupiej nadziei, że mi się w końcu uda to skończyć, że zacznę mój własny projekt - z kŧórym zapewne wcale nie będzie łatwiej, ale przynajmniej będzie mój!

Kryzysy ponoć są normalne w trakcie doktoratu. Przychodzą, odchodzą, przychodzą nowe... Ponoć należy uczyć się z nimi radzić - ja właśnie przechodzę tą trudną naukę.

W Nowym Roku 2013 życzę wszystkim dobrej nauki na własnych błędach i siły podnoszenia się z niepowodzeń! Niech przyniesie on dla nas wiele dobrego!