Jakiś
czas temu przysiadłam trochę, żeby napisać takiego posta o tym co
robię, o tym co mnie interesuje... Bardzo się do niego przyłożyłam.
Kiedy w końcu skończyłam przypadkowo wszystko mi się zmazało. Google od
razu automatycznie to zmazanie zapisał i nie pozwolił już wrócić do
poprzedniej wersji. Zniechęciłam się tym okropnie, nie pisałam, chciałam
to rzucić, zacząć nowego bloga, nigdy więcej nic nie napisać - no..
przesadzam oczywiście... Ale faktem jest, że długi czas nic nie
napisałam. W końcu zdałam sobie sprawe, że to tak trochę jak teraz mam w
pracy. Trochę tak jak jest z doktoratem...
Teraz
mam taki czas, że za co się chwytam to mi nie wychodzi. Chciałam
skończyć moją analizę przed Świętami Bożego Narodzenia, ale te minęły, a
ja końca tej analizy nie widzę. Zniechęcam się przy tym okropnie.
Miotam się, próbuję jedną rzecz, potem drugą, wracam do pierwszej, mam
już totalnie dość...
I
przyznam się, że chociaż widzę, że jest to błędne, to nie wiem jak to
zmienić. Nie wiem, która droga jest dobra. Padam. Staram się podnieść.
Mój biedny mąż jakoś znosi te zmiany nastrojów, a ja tylko czepiam się
tej głupiej nadziei, że mi się w końcu uda to skończyć, że zacznę mój
własny projekt - z kŧórym zapewne wcale nie będzie łatwiej, ale
przynajmniej będzie mój!
Kryzysy
ponoć są normalne w trakcie doktoratu. Przychodzą, odchodzą, przychodzą
nowe... Ponoć należy uczyć się z nimi radzić - ja właśnie przechodzę tą
trudną naukę.
W
Nowym Roku 2013 życzę wszystkim dobrej nauki na własnych błędach i siły
podnoszenia się z niepowodzeń! Niech przyniesie on dla nas wiele
dobrego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz